Niezgoda czy bierność?
„Proces” Franza Kafki to jest jedna z tych książek, które powinnam była przeczytać w liceum, ale zabrakło mi na nią czasu. Teraz już wiem, że i tak byłam wtedy na nią zdecydowanie za młoda, żeby docenić jej wartość.
Nie będę udawać, że czytanie powieści Kafki było lekkie, łatwe i przyjemne tylko dlatego, że teraz jestem starsza. Minęłabym się wtedy z prawdą o lata świetlne. Trudności jednak nie sprawiał użyty język czy sposób prowadzenia historii, ale fakt, iż ta książka poruszała dość bolesne struny moich życiowych doświadczeń. Wszystko krzyczało we mnie, że to przecież nie jest fikcja. Że te wszystkie absurdalne sytuacje w niej opisane zdarzają się naprawdę. Może nie w takim natężeniu, ale jednak. A ja nie chcę skończyć jak Józef K.
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ niezgoda na zastaną w powieści rzeczywistość zmusiła mnie do przemyślenia mojego podejścia do życia w pewnych aspektach. Zadałam sobie kilka pytań, którymi chciałabym się z Tobą podzielić.
Może i u Ciebie coś zmienią?
- Jak bym się zachowała, gdybym została oskarżona o coś tak bardzo nieokreślonego, że nawet oskarżający nie umiałby powiedzieć, o co?
- Czy stanęłabym w takiej sytuacji po swojej stronie, będąc świadomą, że to, co wiem i myślę, jest prawdziwe? A może uwierzyłabym oskarżającemu i ugięłabym kark pod jego ciosami?
- Czy wykorzystuję wszystkie szanse, które ogólnie pojęty los przede mną stawia? Czy tylko czekam i obserwuję, jak się sprawy toczą własnym torem, a potem żałuję, że nie zrobiłam nic, by skierować je na ścieżkę, którą chciałabym, żeby podążały?
Warto się czasem zatrzymać…
i zastanowić się nad odpowiedziami na powyższe pytania. I chociaż nigdy nie będziemy w stanie przewidzieć w 100%, jak się zachowamy w danej sytuacji, póki coś konkretnego się nie wydarzy, to szukanie potencjalnych rozwiązań pozwoli Ci oswoić się z nieznanym. Możliwe nawet, że sprawi to, iż po prostu zaczniesz robić to, czego pragniesz, w zgodzie z samą sobą i bez oglądania się na innych.
Co u mnie zmieniło zmierzenie się z tymi pytaniami?
Jak się można było spodziewać, natychmiastowych i spektakularnych zmian nie było. Jednak samo zmierzenie się z tymi dylematami pozwoliło mi skonfrontować się z moją ówczesną sytuacją. W moim przypadku działanie, wynikające z tamtych przemyśleń, nie pojawiło się od razu, aczkolwiek dziś widzę ich realny wpływ na moje codzienne wybory.
No ale przecież nic nie dzieje się bez powodu, prawda?