Photo by Alexandra Gorn on Unsplash
| |

A jak Ambiwalencja

Kojarzysz może wyrażenie “chciałabym, ale się boję”? Tak właśnie widzę ambiwalencję.

Ambiwalencja to według słownika języka polskiego:
1. przeżywanie sprzecznych pragnień, doznawanie przeciwstawnych uczuć
2. współwystępowanie przeciwstawnych elementów w zachowaniu, postępowaniu, ocenie itp.; dwojakość, dwuwartościowość

W życiu każdego człowieka są rzeczy, które bardzo chce zrobić. Czasem są to drobiazgi, które nie stanowią dla nas żadnego wyzwania, więc wykonujemy je bez zastanowienia. Jednak gdy marzymy o czymś większym, często nie podejmujemy działań ze względu na bliżej nieokreślony strach. Boimy się, że nam się nie uda, chociaż tak naprawdę po prostu nie wiemy, co się wydarzy.

Obawa przed nieznanym to naturalna reakcja każdego człowieka. Jeśli jej doświadczasz, nie jest to w żadnym razie powód do wstydu. Jestem pewna, że masz takie marzenie, które od dawna chciałaś zrealizować, ale coś Cię blokuje przed podjęciem działania. Jest to rzecz mniej lub bardziej określona, którą odkładasz na później, bo się boisz albo myślisz, że jeszcze nie czas. A może jest to coś, na co wydaje Ci się, że jest już za późno.

Oswój swój strach

Czas na mały eksperyment. Nie byłabym sobą, gdybym nie poprosiła Cię na wstępie o wzięcie kartki papieru i długopisu. Edytor tekstu też da radę, aczkolwiek tym razem łatwiej będzie analogowo. Najważniejsze jednak, by wszystko sobie zapisać.

Następnie podziel kartkę na trzy kolumny i nadaj im następujące tytuły:

  • Co najgorszego możę się stać?
  • Co mogę zrobić, by temu zapobiec?
  • Co mogę zrobić, jeśli to się faktycznie wydarzy?

To co? Gotowa na wypełnianie? Pomogę Ci, bazując na przykładzie, który roboczo nazwałam „chciałabym pójść na studia, ale boję się, że nie dam sobie rady”. Zatem do dzieła!

Oswój swój lęk – arkusz do pobrania
Przygotowałam dla Ciebie arkusz do pobrania w formacie pdf. Możesz go wypełnić na komputerze (plik jest edytowalny) bądź wydrukować. Wystarczy, że klikniesz na powyższy obrazek, a plik otworzy się w nowej zakładce.

Co najgorszego może się stać?

Aby oswoić swój strach, musisz się najpierw dowiedzieć, co go tak naprawdę powoduje. Pomyśl teraz o tej jednej rzeczy, którą tak bardzo chcesz zrobić, ale coś ciągle Cię przed tym blokuje. Czego obawiasz się najbardziej? Wpisz to w pierwszą kolumnę. Na razie niczego nie analizuj, po prostu to zapisz. Jeśli takich obaw jest więcej, zanotuj je wszystkie.

W przykładzie ze studiami mogą to być następujące niepokoje:

  1. nie zdam któregoś z egzaminów i zawalę rok
  2. nie znajdę czasu na naukę
  3. materiał okaże się dla mnie za trudny i wyjdę na debilkę
  4. okaże się, że to nie są studia dla mnie

Zanotuj teraz swoje obawy. Nie przechodź do następnego kroku, póki nie poczujesz, że wszystko już zostało zapisane. Nie zastanawiaj się nad długością swojej listy. Zapisuj także te rzeczy, które wydają Ci się być błahostkami. Często okazuje się, że to one blokują nas przed działaniem najbardziej.

Co mogę zrobić, by temu zapobiec?

Ufff. Najgorsze już za Tobą. Nazwanie strachu jest zazwyczaj najtrudniejsze, bo wszelkimi sposobami próbujemy zapobiec konfrontacji z nim. Samo myślenie o tym, że jest jakaś konkretna rzecz, której się boimy, powoduje, że najchętniej wyłączyłybyśmy zasilanie naszego mózgu.

Wróć teraz do listy z pierwszej kolumny. Przy każdym punkcie zastanów się, co mogłabyś zrobić, by zapobiec temu zdarzeniu. Nie chodzi tutaj o jakąś wyjątkową kreatywność. Proste rozwiązania są często najlepsze. Pamiętaj, by to wszystko sobie zapisać, nawet jeśli dane rozwiązanie wydaje Ci się tak oczywiste, że przecież zapamiętasz. W chwili stresu albo totalnego niechcemisia, pamięć lubi płatać nam figle.

Do listy obaw dotyczących studiowania, mogłabym dopisać następujące działania profilaktyczne:

  1. będę chodzić na wszystkie zajęcia (także wykłady), będę robić notatki na bieżąco i przepisywać je jeszcze tego samego dnia „na czysto” w domu, co pozwoli mi wstępnie ułożyć materiał w głowie; będę się uczyć systematycznie materiału ze wszystkich przedmiotów, a nie tylko w ostatnią noc przed egzaminem 
  2. zablokuję sobie czas w kalendarzu na naukę i będzie to rzecz święta; będę się uczyć systematycznie po trochu; do nauki przejdę w tryb offline, żeby uniknąć największych rozpraszaczy; zrobię sobie z nauki swego rodzaju rytuał, żeby myśl o tym nie przyprawiała mnie o mdłości 
  3. będę powtarzać materiał na bieżąco, by uniknąć narastających zaległości, bo to one najczęściej powodują uczucie nieogarniania; zaplanuję także czas na czytanie dodatkowych materiałów, by poznać problematykę omawianą na zajęciach z szerszej perspektywy 
  4. przed zapisaniem się na konkretną uczelnię i kierunek, znajdę ludzi, którzy aktualnie to studiują bądź niedawno skończyli, i popytam o ich opinie; dowiem się, jak wygląda przykładowy plan zajęć, sprawdzę sylabusy przedmiotów z poprzednich lat, wypytam w biurze rekrutacji o wszystko, co budzi mój niepokój; jeśli się zdecyduję na dane studia, wypiszę sobie listę powodów, dla których się na te studia zdecydowałam
A jak Ambiwalencja – przykład odpowiedzi

Z takiej listy potencjalnych działań bez problemu będziesz mogła ułożyć plan działania. Zatem śmiało, wypisz teraz wszystko, co możesz zrobić, by uniknąć negatywnych konsekwencji, których tak się obawiasz. Nie przejmuj się, jeśli nic Ci nie przyjdzie do głowy od razu. Daj sobie chwilę na zastanowienie. Jeśli zupełnie niczego nie wymyślisz, zostaw to miejsce na razie puste.

Co mogę zrobić, jeśli to się faktycznie wydarzy?

Ostatnia kolumna nie będzie przyjemna, ale zaszłaś już tak daleko, że szkoda by się było wycofać, prawda? Teraz będziesz musiała sobie wyobrazić, co by było gdyby faktycznie zdarzyło się najgorsze. Nie powinno być to zbyt trudne, bo przecież wciąż o tym myślisz, czyż nie? Skup się jednak nie na negatywnych odczuciach, które to wyobrażenie w Tobie budzi, ale nastaw się na znalezienie rozwiązania. Co możesz zrobić, by osłabić bądź całkowicie zniwelować negatywne konsekwencje danej sytuacji?

Wróćmy do przykładu ze studiami i zmierzmy się z najgorszym:

  1. cóż… nie będę pierwsza ani ostatnia, która nie zdała egzaminu, dlatego istnieją poprawki; jeśli nie zdam też poprawki i zawalę rok, po prostu go powtórzę; najprawdopodobniej będzie możliwość warunkowego przejścia na kolejny rok bez tego zaliczenia, dlatego przejrzę regulamin studiów i dowiem się, jak to wygląda na uczelni, którą wybrałam; w najgorszym razie będę miała rok w plecy, ale to tylko jeden z kilku możliwych scenariuszy; zacznę też odkładać pewną sumę pieniędzy co miesiąc, która stworzy mój fundusz „studyjny” – jeśli będę musiała zapłacić za jakąś poprawkę, skorzystam z niego, a jeśli zakończę rok sukcesem, to wykorzystam uzbieraną kwotę na jakiś wyjazd wakacyjny w nagrodę
  2. nie widzę możliwości, by nie znaleźć czasu na naukę ani przez chwilę przez cały semestr; jeśli mi zależy, to znajdę, a co za tym idzie, ta obawa była źle sformułowana; tak naprawdę nie boję się braku czasu na naukę ogólnie, ale boję się tego, że nie będzie go wystarczająco, by zdać egzaminy; jeśli okaże się, że znalazłam tego czasu za mało to trudno, stanie się, wyciągnę wnioski na przyszłość i kolejny semestr zaplanuję bardziej świadomie
  3. jeśli coś faktycznie okaże się za trudne, to poszukam czyjejś pomocy: pójdę na konsultacje do wykładowcy czy poproszę kogoś z grupy o korepetycje; w najgorszym razie zakuję coś na blachę i postaram się zdać, niekoniecznie rozumiejąc temat; nie sądzę, by ktoś w takim momencie nazwał mnie debilem, ale jeśli tak się zdarzy, postaram się to zignorować
  4. jeśli pomimo wstępnej pozytywnej weryfikacji uczelni i kierunku, w trakcie studiowania okaże się, że coś mi bardzo nie pasuje, zastanowię się najpierw, czy nie wynika to z faktu, że np. nie poświęciłam czasu na naukę, nie zdałam egzaminu i zwyczajnie po ludzku chcę uciec od stawienia czoła konsekwencjom; przeanalizuję jeszcze raz moje „dlaczego?”, które sobie na początku studiów zapisałam, sprawdzę, czy dany kierunek zgrywa się z moimi wartościami i zdecyduję, czy chcę kontynuować naukę; jeżeli uznam, że to faktycznie nie są studia dla mnie, zrezygnuję z nich bez żalu

Twoja kolej

Zapisz sobie, co zrobisz, jeśli dana sytuacja rzeczywiście się wydarzy. W tym wypadku proszę Cię, byś nie zostawiała pustych miejsc. Jeśli nie masz na coś pomysłu, daj sobie trochę czasu na zastanowienie i wróć do wypełniania trzeciej kolumny później. Jednak nie zostawiaj tego na zbyt długo. Jeżeli musisz, prześpij się z problemem, ale najpóźniej następnego dnia po prostu coś wpisz. Może się okazać, że czasem jedynym rozwiązaniem będzie „odpalę serial, zjem lody i wypłaczę się”. Jest ono równie dobre jak każde inne, o ile faktycznie nie pozostanie Ci nic innego. Warto też dodać tutaj nieco humoru, który nieco uziemi nasze poczucie porażki. Coś jak zaklęcie „Riddikulus” z Harry’ego Pottera.

Na tym etapie wróć także do ewentualnych pustych miejsc w kolumnie drugiej. Zastanów się, czy w międzyczasie nie zrodził się w Twojej głowie jakiś pomysł. Jeśli tak, zapisz go. Jeśli nie, rozważ, czy brak jakiegokolwiek działania nie jest właśnie takim rozwiązaniem. Są przecież rzeczy, na które kompletnie nie mamy wpływu. Dzieją się albo nie, a my możemy się im jedynie przyglądać. Strach z tym związany jest całkowicie naturalny. Warto jednak być świadomym nie tylko swoich obaw, ale także tego, czy rzeczywiście mamy moc, by czemuś zapobiec. W sytuacji, w której nie mamy wpływu na nic wpływu, najważniejsze jest, by mieć plan działania, który wpisałaś w kolumnę trzecią.

Jeszcze tylko jeden mały krok…

Wiesz już, czego się obawiasz. Wiesz także, co możesz zrobić, by osłabić bądź całkiem uniknąć negatywnych konsekwencji nieudanej próby. Pozostała jedna mała rzecz, którą należy zrobić na koniec. Przejrzyj uważnie to, co wpisałaś w kolumnach drugiej i trzeciej. Na ich podstawie stwórz swój plan działania. Jest bardzo prawdopodobne, że wystarczy, byś przepisała konkretne punkty z kolumny drugiej i już będziesz wiedziała, co masz robić. Niech to będzie Twój własny kodeks postępowania. W chwilach zwątpienia czy wzmożonego stresu będzie Twoim drogowskazem. W momencie, gdy strach będzie chciał przejąć nad Tobą kontrolę, będziesz mogła zajrzeć do swojego spisu zasad i na bazie tego zaplanujesz swoje kolejne działania.

Przyjrzyjmy się po raz ostatni tematowi studiowania. W tym przypadku taki kodeks postępowania mógłby wyglądać następująco:

  • będę uczęszcząc na wszystkie zajęcia; wyjątkiem będzie tylko choroba bądź inna nieprzewidziana sytuacja, która będzie bezwględnie wymagać mojej obecności poza uczelnią; niechcemiś nie jest chorobą
  • będę robić notatki na każdych zajęciach, choćby miało to być tylko kilka podsumowujących zdań
  • po powrocie do domu będę przepisywać notatki „na czysto”; w przypadku bardzo późnego powrotu, przepiszę je następnego dnia; zablokuję sobie na to konkretny czas w kalendarzu (pora zależna od rozkładu danego dnia)
  • zablokuję sobie w kalendarzu min. pół godziny na samodzielną naukę codziennie (oprócz dni wykładowych); w każdą niedzielę zaplanuję, czego będę się uczyć (i jak) każdego dnia w kolejnym tygodniu
  • uczyć będę się w trybie offline, co oznacza, że szukanie online materiałów do nauki nie wchodzi w zakres czasu nauki; na czas nauki telefon będzie wyciszony, a komputer wyłączony (wyjątkiem będzie pisanie prac bądź praca nad innymi projektami na zaliczenie, które będą wymagały dostępu do komputera)
  • przynajmniej jeden dzień w tygodniu poświęcę na materiały dodatkowe, np. czytanie książek i artykułów, których nie mam na liście lektur
  • przynajmniej jeden dzień w tygodniu poświęcę na czytanie lektur obowiązkowych i/lub uzupełniających
  • jeśli utknę z jakimś tematem, coś będzie dla mnie niezrozumiałe przez dłużej niż 2 bloki nauki, najpierw skonsultuję się z innymi osobami z grupy, a jeśli to nie wystarczy, umówię się na konsultacje z wykładowcą danego przedmiotu

Mamy to!

I jak Ci się podoba mój prywatny kodeks postępowania? Bo pewnie już się domyśliłaś, że nie jest to tylko losowy przykład z kosmosu. Sama zdecydowałam się na przejście opisanego powyżej procesu, by nieco oswoić się z myślą o rozpoczęciu nowych studiów. Wiem, czemu chcę na nie iść, wiem, co chcę osiągnąć, wiem już także, jak chcę to osiągnąć. A to sprawia, że z ekscytacją wyczekuję pierwszych zajęć. I tak trzeba żyć!

Podobne wpisy

6 Komentarzy

  1. Magda Tomaszewska pisze:

    Świetne! Dałaś mi do myślenia 🙂

    1. Dziękuję 🙂 Cieszę się, że ten tekst poruszył jakieś Twoje neurony 🙂 Pozdrawiam ciepło (bo pogoda ostatnio w tej kwestii nie rozpieszcza).

  2. Na pewno, kiedy wiemy po co to chcemy robic i ze wlasnie to chcemy robic – to sprzyja motywacji do robienia wlasnie tego. Nawet jezeli po drodze pojawia sie watpliwosci – latwiej je rozwiac i kontynuowac chocby jak najbardziej mozolnie po tej samej drodze. Pozdrawiam serdecznie Beata

  3. Na pewno, kiedy wiemy po co to chcemy robic i ze wlasnie to chcemy robic – to sprzyja motywacji do robienia wlasnie tego. Nawet jezeli po drodze pojawia sie watpliwosci – latwiej je rozwiac i kontynuowac chocby jak najbardziej mozolnie po tej samej drodze. Pozdrawiam serdecznie Beata

  4. Magda Tomaszewska pisze:

    Świetne! Dałaś mi do myślenia 🙂

    1. Dziękuję 🙂 Cieszę się, że ten tekst poruszył jakieś Twoje neurony 🙂 Pozdrawiam ciepło (bo pogoda ostatnio w tej kwestii nie rozpieszcza).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *